Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Frekwencja wyborcza na Podkarpaciu. Są dysproporcje - 50 procent w Wielopolu Skrzyńskim, w Chmielniku 30, Przemyślu 35, Rzeszowie 37

Jakub Hap
Jakub Hap
K. Kapica
Piękna, słoneczna pogoda nie okazała się w niedzielę okolicznością sprzyjającą powtórzeniu świetnej frekwencji wyborczej z listopadowych wyborów parlamentarnych (aż 74,38 proc.). Do godziny 17 na Podkarpaciu do urn poszło 41,02 proc. uprawnionych do głosowania.

Już wczesnym przedpołudniem wydawało się pewne, że długich kolejek do lokali wyborczych tego dnia nie będzie. Niemal letnia aura od rana zachęcała mieszkańców z różnych części kraju do wypoczynku na świeżym powietrzu w gronie rodzinnym, czy spotkań ze znajomymi „na mieście”. Głosowanie w wyborach samorządowych – choć niekoniecznie czasochłonne – w przypadku wielu Polaków zeszły na dalszy plan.

- Jeżeli chodzi o frekwencję na obszarze, który obejmuje swoim zasięgiem Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Rzeszowie, na godzinę 12 najwyższa była w gminie Pilzno, wyniosła tam 24,44 proc. Najniższą – 14,92 proc. – odnotowaliśmy w gminie Chmielnik, czyli w zasadzie „sypialni” Rzeszowa. W samym Rzeszowie, frekwencję 16,07 można uznać za niską, choć na granicy średniej - mówi Marcin Dudzik, komisarz wyborczy w Rzeszowie.

Do godziny 12 frekwencja wyborcza na całym Podkarpaciu wyniosła 17,41 proc. Po pięciu godzinach wzrosła do 41,02 proc.

- Według danych z godz. 17, na terenie naszej delegatury najlepsza frekwencja jest w gminie Wielopole Skrzyńskie (50,84 proc.), gmina Pilzno spadła na drugie miejsce (50,39 proc.). Na ostatnim miejscu niezmiennie pozostaje gmina Chmielnik (30,38 proc.). Rzeszów jest trzeci od końca (37,20 proc.) - podaje M. Dudzik.

Na kolana nie rzuca również wynik w drugim największym mieście w województwie.

- W Przemyślu do godziny 17.00 głos oddało 35,63 proc. uprawnionych - napisał na Facebooku przemyski prezydent Wojciech Bakun, ubiegający się o reelekcję.

Rzeszowski komisarz wyborczy prognozuje, że ostateczna frekwencja w dzisiejszych wyborach może być bardzo zbliżona do tej z 2018 r. Wówczas, w ramach pierwszej tury wyborów samorządowych do urn poszło 54,9 proc. Polaków.

Głosujący: Chcemy mieć wpływ na otaczającą rzeczywistość

Ci mieszkańcy Podkarpacia, którzy zdecydowali się pójść do urn nie mają wątpliwości – każdy głos ma znaczenie i może przyczynić się do pozytywnych zmian w lokalnych społecznościach. I tych miejskich, i wiejskich, bo w jednych i drugich zawsze jest coś do poprawy.

- Nie głosowałem ani na Konrada Fijołka, ani na Waldemara Szumnego. Uważam, że w Radzie Miasta Rzeszowa powinny pojawić się nowe twarze. Większość radnych jest w tej radzie już kilkanaście, a nawet więcej lat. Wystarczy. Nic nowego już nie wymyślą. Trzeba dać szansę nowym samorządowcom, wtedy Rzeszów będzie się rozwijał szybciej - usłyszeliśmy od pana Janusza, emeryta, którego spotkaliśmy przed lokalem wyborczym na rzeszowskim osiedlu Słocina.

Inny rzeszowianin, Mariusz, jest zdania, że głosować po prostu trzeba.

Chcę decydować o sprawach, które mnie dotyczą. Idąc na wybory, pokazuję też moim nastoletnim dzieciom, że to ważne - mówi pan Mariusz. - Nie miałem trudności z wyborem kandydata na prezydenta Rzeszowa, czy osoby do rady miasta oraz sejmiku województwa ponieważ już wcześniej wybrałem swoich faworytów.

W naszym województwie są miejsca, gdzie o fotel sternika samorządu zdecydowała ubiegać się tylko jedna osoba. Tak było m.in. w powiecie jasielskim (gminy Krempna i Skołyszyn), ale też w podrzeszowskiej gminie Lubenia. Tamtejsi kandydaci na wójtów, by objąć urząd w wyniku niedzielnego głosowania muszą uzyskać więcej niż 50 procent ważnie oddanych głosów na „tak”.

- U nas kandydatem był tylko urzędujący wójt. Pan Skoczylas dostał mój głos, bo skoro nikt inny nie chciał z nim konkurować, oznacza to, że sprawdził się w kierowaniu gminą - przekazała „Nowinom” Maria, mieszkanka Siedlisk w gminie Lubenia. - Jeśli chodzi o sejmik i powiat, zagłosowałam na kandydatów związanych z moją miejscowością, spośród kandydatów na radnych gminnych również poparłam sprawdzoną osobę. Już od kilkunastu dni wiedziałam na kogo konkretnie zagłosuję, nie namyślałam się przy urnie - dodaje pani Maria.

Msza i "na wybory"

Nie od dziś wiadomo, że najwięcej głosujących – zwłaszcza w podkarpackich miejscowościach „gminnych” – w niedziele wyborcze udaje się do urn prosto z okolicznych kościołów, gdzie odbywają się msze święte.

- U nas tak jest zawsze. Większość mieszkańców idzie zagłosować bezpośrednio po mszy - nie kryje Krzysztof Pszczoła, sołtys wsi Niegłowice koło Jasła.

- Takie lokalne przyzwyczajenia sprawiają, w tych mniejszych społecznościach, gdzie ludzie liczniej odwiedzają świątynie, do godzin popołudniowych frekwencja jest z reguły wyższa niż w większych miastach - zauważa komisarz wyborczy Marcin Dudzik.

Zerwane plakaty i… dorysowane wąsy

Cisza wyborcza, obowiązująca od nocy z piątku na sobotę, do godz. 21 w niedzielę była w regionie naruszana tylko incydentalnie. Poważniejszych przypadków złamania prawa w tym zakresie nie odnotowano.

- Wybory przebiegają spokojnie - ocenił w niedzielne popołudnie komisarz Piotr Wojtunik, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. - Doszło do kilku incydentów. Głównie polegały na niszczeniu bądź ściąganiu banerów, czy też ich zakrywaniu. Są wykroczenia z artykułu 67 Kodeksu wykroczeń, zagrożone karą grzywny do 1000 zł albo kara nagany.

Pierwszy incydent miał miejsce w sobotnią noc w Dukli. Dwie godziny po tym, jak rozpoczęła się cisza wyborcza.

- Policjanci otrzymali zgłoszenie, że ściągane są banery. Potwierdzili to. Wylegitymowali trzech mężczyzn w wieku od 24 do 29 lat. Mieli przy sobie 24 banery wyborcze. Funkcjonariusze sporządzili dokumentację, właśnie pod kątem wykroczenia z art. 67 Kodeksu wykroczeń. Do podobnych zdarzeń dochodziło na terenie powiatów rzeszowskiego, leżajskiego (jak przekazał nam komisarz wyborczy, jednemu z tamtejszych kandydatów w wyborach… dorysowano wąsy – red.) oraz mieleckiego - wymienia komisarz Wojtunik.

Agitacja w sieci

Podkarpaccy policjanci przyjmowali również zawiadomienia dotyczące postów zamieszczanych w internecie, na portalach społecznościowych, które mogły stanowić agitację w trakcie cieszy wyborczej (wykroczenie z art. 498 Kodeksu wyborczego).

- Poza tym, do tej pory policja nie odnotowała w naszym województwie poważniejszych zdarzeń związanych z zakłóceniem porządku publicznego, albo takich, które miałyby wpływ na przebieg wyborów - przekazał "Nowinom" w godzinach popołudniowych rzecznik KWP w Rzeszowie.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Frekwencja wyborcza na Podkarpaciu. Są dysproporcje - 50 procent w Wielopolu Skrzyńskim, w Chmielniku 30, Przemyślu 35, Rzeszowie 37 - Nowiny

Wróć na ropczyce.naszemiasto.pl Nasze Miasto